Opowieści porodowe moich klientek klientów

Opowieść Klaudii

To był poród jak w amerykańskim filmie. Justyna jest taka jak powinna być doula – jak anioł stróż ! Mówi tylko to co Ty chcesz słyszeć.
Lekarze i położne widzą jej profesjonalizm.
Mąż powiedział, ze to były najlepiej wydane pieniądze i gdyby kosztowało to dwa razy tyle też by zapłacił !
Od 20.10.2019 jest częścią naszej rodziny. Pomogła nam przywitać na świecie nasz drugi cud .
W połączeniu z cudownymi położnymi Szpitala Miejskiego i dr Skórczewskim stworzyli team idealny !

A córkę urodziłam naturalnie, bez nacięcia i w tempie idealnym ! Dziękujemy !

Klaudia i Szymon

Opowieść Kasi

Będąc w 7 msc ciąży coraz częściej zastanawiałam się nad porodem, jak to będzie czy dam radę.. wpadłam w totalną panikę nie mogłam spać w nocy. Strasznie się zapętliłam w tych myślach co pogłębiało mój stres i strach tym bardziej, że to moje pierwsze dziecko. Ale na szczęście jakiś Anioł postawił na mojej drodze Justynkę.. 🙂 Empatyczna, cierpliwa, wyrozumiała i w żadnym momencie nie oceniająca moich decyzji… Justyna ma taką umiejętność, że potrafi stać się bardzo bliska, może być siostrą, przyjaciółką, koleżanką, profesjonalnym doradcą tym czego w danej chwili potrzebujemy. Mogłabym opisać naszą przygodę na porodówce ale wolę napisać, że można być w czasie porodu bardzo samotnym w tym bólu i tych wszystkich emocjach, które towarzyszą w trakcie wydawania na świat naszych pociech…. Taką miałam myśl, w czasie porodu (aż dziwne że miałam na to czas 🙂 ) … Ja szczęśliwie miałam przy swoim boku Justynę, przy której czułam się zaopiekowana i bezpieczna i mimo trudnych momentów była w stanie ze mnie wykrzesać więcej niż myślałam, że mogę z siebie dać. Muszę również zaznaczyć, że wsparciem otoczyła nie tylko mnie ale również mojego partnera .. dzięki temu na porodówce miałam świetnie zgrany duet, który ułatwił przyjście na świat mojej już 6 msc Zosi.

Pozdrawiam Kasia Rządkowska

Opowieść Marii

Mój pierwszy poród był dla mnie doświadczeniem absolutnie traumatycznym. Bardzo mnie to zaskoczyło, zupełnie nie tego się spodziewałam. Miał być bolesny i piękny, a nie okrutny i przerażający. W dodatku ten ból został ze mną na wiele miesięcy. Choć nie byłam tam sama, był ze mną mój ukochany mąż, nie udźwignęliśmy tego doświadczenia.       

Kiedy dowiedziałam się o kolejnej ciąży byłam przerażona kolejnym porodem. Postanowiłam, że tym razem będzie inaczej. Pewna mądra kobieta powiedziała mi kiedyś, że życie przynosi uzdrawiające doświadczenia. Złapałam się tej myśli i zaczęłam szukać pomocy. Wiedziałam, że potrzebuję nie tylko osoby towarzyszącej, ale kogoś, kto będzie dla mnie przewodnikiem.

Postanowiła poszukać duli. Życzliwa osoba powiedziała mi o Justynie i tak na nią trafiłam. Na pierwsze spotkanie poszłam jednak mocno zdystansowana. Za to po pierwszym spotkaniu poczułam nadzieję, że wszystko może się udać, że mogę urodzić po ludzku i naturalnie, mimo wcześniejszej cesarki.

Justyna pomogła mi przygotować się do porodu i wspaniale przeprowadziła mnie przez to doświadczenie. Mimo, iż postawa młodego lekarza z IP i położonej prowadzącej, daleka była od zwykłej ludzkiej życzliwości, mimo, iż wmawiano mi, że nie rodzę, w ciągu 5 godzin urodziłam śliczną, zdrową dziewczynkę. Justyna stworzyła mi przestrzeń w której bezpiecznie rodziłam. Całe to wydarzenie przeszło moje oczekiwania, było wspaniałe, choć bolesne. To był dobry ból, a ja już się nie boję. Jestem Justynie ogromnie wdzięczna. Jeśli będzie mi jeszcze kiedyś dane sprowadzić kolejną istotę na świat, to nie wyobrażam sobie porodu bez Justyny. Będzie jedną z pierwszych osób do której zadzwonię.

Maria


Opowieść Ewy

Kiedy zaszłam w ciążę wiedziałam, że oprócz obecności męża na sali porodowej chciałabym mieć towarzyszkę – kobietę… doulę. Już w trakcie pierwszej rozmowy z Justyną poczułam, że to właściwa osoba – ciepła, sympatyczna, kompetentna. Pomoc Justyny w trakcie ciąży, porodu i połogu była dla mnie nieoceniona, pomimo tego, że przeczytałam morze fachowej literatury i miałam mnóstwo koleżanek, będących mamami, czasem kilkorga dzieci.

Justyna przeprowadziła mnie przez bardzo trudny poród. Trafiłam na bardzo dobrego lekarza i miałam na sali męża, który przez cały czas wywoływanego porodu był obok mnie, ale bez pomocy Justyny nie dałabym rady tego wszystkiego przejść.

Lekarz i położna pojawiali się na sali co jakiś czas, w newralgicznych momentach porodu, przy zabiegach i badaniach. Poza tym zostawałabym tylko z mężem. Mąż po porodzie sam stwierdził, że nie umiałby mi pomóc inaczej jak tylko trzymając mnie za rękę. Justyna wykonała ogromną pracę, zarówno wspierając mnie psychicznie i emocjonalnie, ale też wykonując ciężką fizyczną pracę, zwłaszcza w II fazie porodu, gdy prawie 3 godziny parłam, ale bez efektu (po użyciu próżnociągu okazało się, że nóżka dziecka owinięta była pępowiną, która dodatkowo była krótka i dziecko ściągane było do macicy). Po ponad 30 godzinach od rozpoczęcia wywoływania porodu, dwóch nieprzespanych nocach i wielu godzinach oczekiwania na efekty kolejnych zabiegów (cewnik Foley’a, oksytocyna), w trakcie których Justyna była cały czas ze mną, byłam już tak zmęczona, że nie byłam w stanie wykonywać niektórych poleceń personelu medycznego. Myliły mi się rodzaje oddychania, które miałam stosować. Przez cały ten czas Justyna prowadziła mnie we właściwym kierunku, pobudzała do walki i nie pozwalała się poddać. Dzięki niej czułam się bezpiecznie.

To ona także po porodzie pomogła mi w pierwszych doświadczeniach karmienia piersią, jeszcze na sali porodowej, gdy byłam oszołomiona przebiegiem końcówki porodu.

Justyna pomogła mi także przed porodem ucząc praktycznie jak spakować torbę do szpitala, jak dziecko ubrać, przewinąć, wykąpać i nakarmić. Niby wszystko jest w internecie, ale co innego poczytać, a co innego poćwiczyć z praktykiem 🙂

Warte podkreślenia jest to, że podejście Justyny do wielu kwestii było zbieżne z moim, czyli nietrzymaniem się ściśle często oderwanych od życia rad położnych czy poradników, lecz wsłuchiwaniem się w naturę małego człowieczka.

Na zakończenie dodam, że wiele osób jeszcze podchodzi do porodu z doulą, jak do jakiejś nowoczesnej fanaberii. Tymczasem przez setki lat kobiety rodziły w towarzystwie innych kobiet.

Jeśli będę rodzić ponownie na pewno poproszę Justynę, żeby mi towarzyszyła w tym cudownym momencie, jakim są narodziny mojego dziecka :)))

Ewa

Opowieść Dominiki

Moja doula Justyna… <3 zdecydowałam się na doule niemal od razu gdy dowiedziałam się, że jestem w trzeciej ciąży. Chciałam przeżyć poród w poczuciu bezpieczeństwa, wsparcia, zrozumienia. Chciałam być jego podmiotem a nie przedmiotem… Mimo zaangażowania męża wiedziałam, że dla niego jest to trudne i potrzebujemy kogoś kto mając doświadczenie pomoże nam urodzić tak jak tego chcieliśmy.

Justyna zawsze służyła mi radą i wsparciem. Byłyśmy w kontakcie w trakcie ciąży i po porodzie. W prawdzie mój trzeci poród wszystkich zaskoczył bardzo szybkim przebiegiem, ale jak tylko usłyszałam Justynę w naszym domu to już wiedziałam, że nie mam się czym martwić i że wszystko będzie dobrze. I tak było. 10 minut później synek był na świecie. 🙂

Justyna bardzo mi pomogła. Nie wiem skąd w tak drobnym ciele tyle siły 😉 ale ta doula ma moc przeogromna! Mimo tego, że plany były inne, synek urodził się cały i zdrowy w domu. Owinięty był dwukrotnie pępowiną, którą też Justyna odwijała (mimo obecności lekarza z karetki). Była ze mną też na izbie przyjęć w szpitalu, prała mój szlafrok, a nawet zajęła trochę starsze dzieci gdy przyszła do nas do domu już po porodzie. 🙂 Pomogła nam również zachustować synka. Do dziś mamy kontakt bo wiem, że poza pracą jest też świetną mamą i inspirującą kobietą o ogromnym sercu z doświadczeniem w przeróżnych tematach. 🙂 Jedyne czego ogromnie żałuję to to że nie było jej przy mnie jak byłam w pierwszej i drugiej ciąży. Chciałabym aby każda rodząca kobieta miała takie wsparcie bo są to chwilę nie do powtórzenia. 

Podpisuję się rękoma i nogami 🙂 Dominika Błaszczyk 🙂

Z punktu widzenia faceta…

Kiedy usłyszałem że moja żona chce zatrudnić doule aby ta pomogła nam przy narodzinach byłem, lekko mówiąc, sceptycznie nastawiony. Pieniądze wyłożone na coś co tysiące kobiet spokojnie robią bez pomocy douli, każdego dnia.
To uczucie utrzymywało się nawet po pierwszych wizytach… trzeba przyznać Justyna była przyjacielska, z dużą wiedzą i napawała pewnością, że pierwsze dziecko nie musi być straszne ale jednak. Nadal myślałem o tym, że tego wszystkiego mogę dowiedzieć się z internetu…

Wszystko zmieniło się kiedy odeszły wody.

Podczas porodu Justyna pomagała nie tylko żonie ale również i mnie… choć czytałem o porodzie, miałem wrażenie że kompletnie nic nie rozumiem… gdyby nie Justyna poród co prawda udał by się ale okupiony byłby wielkim stresem.
Jednak prawdziwa pomoc potrzebna była w domu. Nasz synek nie jest bardzo wymagający a jednak każdego dnia zadawaliśmy sobie kolejne 1000 pytań, Czy dobrze robimy, czy nie jest za zimno, za ciepło, czy dobrze podnoszę maluszka, czy nie jest już chory… na wszystkie pytania dostawaliśmy jasną odpowiedź. często niezgodną z naszą intuicją lub podpowiedziami znajomych ale za to zgodną z najnowszymi badaniami.

Słowem żeby nie przedłużać. Dzięki Justynie możemy cieszyć się w pełni z pierwszych miesięcy życia naszej pociechy bez ogromnego stresu o każdą drobnostkę.

Krzysztof

Rekomendacja Łukasza

 
Warto mieć Doule podczas porodu. Jest ona dla nas jak Anioł Stróż, trzymający za rękę podczas podróży przy której na końcu spodziewamy się wiadomego ale jednak nieznanego celu. Uświadamia nam, że ta podróż zaczyna się dużo wcześniej niż u wrót szpitala. Podczas całego procesu tylko Ona w momencie kulminacyjnym spokojnie i w pełni świadomie potrafi przypomnieć o oddechu a gdy nadchodzi czas działania zmobilizować do ruchu. Jest kompanem niezbędnym ale nienarzucającym się. Ciężko to opisać słowami ale mając Doulę przy boku weszliśmy do szpitala spokojni i opanowani – jak gladiatorzy wchodzący na arenę, zdeterminowani by zrobić swoje i wracać do domu. 🙂
Dziękujemy.
Łukasz